W sprawach, które prowadzimy ważny jest wynik. Sukces to korzystne dla klienta rozstrzygnięcie sądu.

Patrząc szerzej, w sprawie, która przed tygodniem rozpoznawana była przez Naczelny Sąd Administracyjny istotniejsze niż sam wyrok, było jego uzasadnienie.

Sprawa dotyczyła zaliczania okresu zatrudnienia na podstawie zlecenia, jako okresu uprawniającego do zasiłku dla bezrobotnych.

Okres ten,  przy czym podstawa wymiaru składek do ZUS musi być co najmniej równa kwocie minimalnego wynagrodzenia za pracę, musi wynosić 365 dni w okresie 18 miesięcy przypadających przed zarejestrowaniem się w Urzędzie Pracy.

Prezydent m. st. Warszawy prawa do zasiłku dla bezrobotnych mojej Klientce odmówił, ponieważ bezpośrednio przed zgłoszeniem się do Urzędu Pracy wykonywała terminową umowę zlecenia. Umowa rozpoczynała się 5 – go dnia miesiąca i kończyła 10 – go dnia miesiąca następnego. Wynagrodzenie, płatne po zakończeniu umowy, znacznie przekraczało wynagrodzenie minimalne.

Prezydent m. st. Warszawy, przy aprobacie Wojewody Mazowieckiego, zaliczyli do okresu uprawniającego do zasiłku jedynie 10 dni miesiąca następnego, ponieważ w miesiącu tym nastąpiła wypłata wynagrodzenia, pomijając przy tym 25 dni pierwszego z miesięcy.

W związku z zaskarżeniem kolejnych decyzji, w sprawie w końcu wypowiedział się Naczelny Sąd Administracyjny. Uznał on, że wynagrodzenie powinno zostać proporcjonalnie rozliczone na poszczególne miesiące, w konsekwencji zaś należało uwzględnić cały okres zatrudnienia mojej Mocodawczyni w oparciu o umowę zlecenia.

Tutaj jednak pewien szczegół. W ustnym uzasadnieniu sędzia sprawozdawca podała, że taki sposób rozumienia normy nie wynika wprost z przepisu, a z wykładni systemowej, czyli wzajemnego połączenia wielu norm prawa.

Jakie to ma znaczenie? Niestety ogromne. Obawiam się, że jeśli podobna sprawa trafi do Urzędu Pracy, to decyzja będzie niekorzystna i znowu trzeba będzie wyczerpać całą drogę prawną.

Urzędnicy z niechęcią patrzą w stronę wykładni systemowej. Gdyby uzasadnienie wyroku było inne, pozwoliłoby w mojej ocenie zaoszczędzić wielu osobom długotrwałych procesów.

Podsumowując, czasem nie sam wynik jest najważniejszy. Pozostaje nadzieja, że stosowne instrukcje popłyną do urzędników wprost z resortu pracy, którego przedstawiciel bacznie przysłuchiwał się uzasadnieniu wyroku.