Dziś będzie o przemocy domowej. Ale od odrobinę innej strony, niż można przeczytać to codziennie. No bo jak pada hasło przemoc domowa, to przed oczami mamy tyrana tłukącego żonę, bo zupa była za słona, dzieci, bo są za głośno, i jeszcze kopiącego psa, bo na swojego szczeka. Aby zając się tym brutalem wprowadzono niebieską kartę, zmieniono pojęcie przemocy, przeprowadzono niejedną kampanię społeczną. Jak idziecie do sądu, czy urzędu, w oczy rzucają się plakaty z posiniaczonym chłopcem piszącym na tablicy – mój tata jest najsilniejszy.

Kobieta mnie bije

Żeby być sprawiedliwym – taki plakat ma również wersję z mamą. Ale o ile w społecznej świadomości mieści się wyobrażenie mamy znęcającej się nad dzieckiem, to dużo większy problem jest z przyjęciem do wiadomości tego, że mama może znęcać się również nad tatą.

Tym bardziej, że scena kiedy kobieta rzuca się na mężczyznę z pięściami budzi powszechny śmiech. Kobieta mnie bije – kto nie śmiał się przy tej kwestii w filmie. Tylko jak tak jest, to co zrobić? Oddać? Uderzyć kobietę? Ona specjalnie krzywdy nie zrobi, za to jak Ty machniesz ręką może być tragedia. Dla Ciebie później z Policją.

Co jest przemocą domową?

Niekoniecznie druga połówka musi dopuszczać się rękoczynów. Bezsensowne awantury, podkopywanie ego, wpuszczanie w poczucie winy, bo jest znowu z jakiegoś powodu nieszczęśliwa.

I przy tym wszystkim problem z przyznaniem się, że to wszystko się dzieje naprawdę. Także przed rodziną i znajomymi. Ona z kolei nie ma oporów w opowiadaniu jaką to jest ofiarą i że wszystko co złe to przez nas.

Sytuacja jak z mobbingiem. I musimy sobie z tym radzić jak z mobbingiem. Ponieważ często to wy jesteśmy ubierani w rolę oprawcy, będąc naprawdę ofiarą (a macie problem z dopuszczeniem tej myśli do siebie samego) musicie mozolnie dokumentować sytuację, aby kiedy wreszcie dojrzejecie do jakiś ruchów i traficie do mnie, nie usłyszeć, że bez dowodów…

Przemoc domowa – jak się bronić?

Dlatego po każdej akcji rozmawiamy nie osobiście a przez komunikator internetowy. Facebook czy WhatsApp to nasz przyjaciel. Unikamy wtedy sytuacji on powiedział, ona powiedziała. A to raczej jej na słowo będą chcieli wierzyć, ponieważ to ona będzie potrafiła malowniczo popłakać się na sali rozpraw.

A przede wszystkim idziemy po poradę do kogoś, kto temat rozumie. Na pewno nie stawiamy się w sytuacji naprawiacza, który z całych sił będzie starał się naprawić coś, czego naprawić się nie da.

Pamiętamy, że naszą największą słabością jest fasada siły, a jej największą siłą jest fasada słabości. I mimo, że to się często w głowie nie mieści, jak oddzielimy emocję i włączymy myślenie, naprawdę mamy szansę. Na normalne życie w pierwszej kolejności.