Wiadomo, że jak płacimy składki to nie ma problemu z ZUS-em. Problemy zaczynają się w momencie kiedy to my chcemy świadczenie. Jeśli zaś jesteśmy przyszłą mamą to problemy mnożą się jak króliki, bo wiadomo, po stronie organu rentowego pojawia się wątpliwość, czy w odpowiednio dużym stopniu dołożyliśmy się do funduszu ubezpieczeń społecznych w jakim mamy możliwość z niego skorzystać. Że nie ma takiej przesłanki ustawowej odmowy świadczenia? Oj tam oj tam.

ZUS podważa realność zatrudnienia żony/męża

Główną bronią ZUS-u w tej sytuacji jest podważenie realności zatrudnienia. Pojawiają się więc standardowe decyzje o tym, że umowa jest pozorna. Bardziej wredną sytuacją jest stwierdzenie , że umowa jest nieważna ponieważ nie można było w tym konkretnym stanie faktycznym spełnić warunków ją konstytuujących. O co chodzi? Otóż aby był stosunek pracy muszą być dwie strony tego stosunku – pracownik, który ma obowiązek słuchać się pracodawcy i pracodawca, który ma prawo wydawać polecenia służbowe.

Z tego zaś wynika, że mąż żony ani żona męża zatrudnić nie może, bo małżonkowie mają równe prawa w małżeństwie i jedno drugiemu rozkazywać nie może (przynajmniej w teorii;-). I nawet jeśli płacimy te składki latami ZUS ma możliwość stwierdzić, że to wszystko nie daje nam prawa do zasiłku, bo to nie mogła być umowa o pracę, a tylko z tytułu umowy o pracę oni mają obowiązek wypłacać…

Czy można zatrudnić w spółce jej udziałowca?

Jest jeszcze jedna sytuacja, kiedy ZUS odmawia uznania istnienia umowy o pracę z powodu braku podległości służbowej, a mianowicie zatrudnienie w spółce głównego udziałowca spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Taki udziałowiec ma prawo zmieniać zarząd spółki samodzielnie, więc zgodnie z rozumowaniem naszego drogiego organu rentowego podległość służbowa nie może występować.

Na szczęście interpretacja sądów idzie w tym kierunku, że osobą sprawującą nadzór nad takim szczególnym pracownikiem może być udziałowiec mniejszościowy, jeśli faktycznie w spółce ma on więcej do powiedzenia. Mówiąc krótko musimy wykazać, że może i faktycznie nasz pracownik jest udziałowcem większościowych, ale z różnych innych powodów to mniejszościowy podejmuje wszystkie decyzje, a nasz pracownik zawsze się go słucha. Tymi powodami może być autorytet, wiedza i posiadane kontakty na danym rynku, gdzie działa spółka.

A więc jak przydarzy się nam to nieszczęście i ZUS odmówi świadczeń nie ma co się poddawać, tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość udowadniania przez około dwa lata w sądzie, że nie jest się wielbłądem. Tak czy siak, na końcu #damuradę;-)