Niedawno znajomy, pracownik warszawskiego Mordoru, zwrócił się do mnie z zapytaniem, co mu pracodawca może zrobić za wypowiedzi na forum internetowym.

Targają nim namiętności polityczne i społecznikowskie. Przy jakiejś okazji namiętności okazały się zbyt silne i wdał się w bardzo ostry spór w internetach. A ponieważ niezbyt pilnował swojej prywatności, jakiś życzliwy wyśledził firmę w jakiej pracuje i wysłał screenshoty „debaty” do pracodawcy, z zapytaniem, czy firma utożsamia się z wypowiedziami pracownika.

Zrobiła się z tego mała afera. Pracodawca nie chciał być kojarzony z niczym kontrowersyjnym, więc otarło się nawet o sugestię, że dobrym rozwiązaniem byłoby rozwiązanie stosunku pracy. Szczęśliwie sprawę udało się załagodzić. Jednakże pojawiło się pytanie, czy pracodawca może mieć do nas pretensję za to co robimy po pracy?

Odpowiedź niestety jest twierdząca. Przyczyna wypowiedzenia umowy o pracę musi być tylko rzeczywista i konkretna ale nie musi mieć doniosłego znaczenia. Pracodawca ma prawo prowadzić określoną politykę wizerunkową i nie chcieć współpracować z osobami których odbiór społeczny jest sprzeczny z tym wizerunkiem. Oczywiście jeżeli nie kłóci się z to z zakazem dyskryminacji ze względu na płeć, wyznanie, orientację seksualną itp. Z byciem kontrowersyjnym i niepoprawnym politycznie trzeba więc uważać. Mamy od Boga daną wolność słowa i zdrowy rozsądek, który powinien podpowiadać nam najwłaściwszą formę jej realizacji, zwłaszcza bez konieczności uciekania się do argumentów ad personam;-).